Rozdział
II : "Drugie Spotkanie"
Już zaczęliśmy zapominać o tej kobiecie kiedy doszliśmy do domu Kate.
- Dobra to widzimy się jutro przed szkołą ? – spytałem.
- No jasne – odpowiedziała Kate – wpadnijcie po mnie o 8.
Ok-
odpowiedzieliśmy – To do jutra, na razie – pożegnaliśmy się i
poszliśmy do mnie bo Lucas miał u mnie dzisiaj spać. Był do mnie
bardzo podobny, był wysoki, dobrze budowany miał brązowe włosy i
zielone oczy nigdy tego nie powiem głośno, ale wiedziałem,
że Lucas był bardzo przystojnym facetem, tak samo jak ja był
sportowcem. Do niego należał rekord szkoły w biegu na 400m i w
skoku wzwyż, graliśmy także razem w drużynie szkolnej i choć Lucas był
o wiele szybszy to ja byłem filarem zespołu. Z Lukiem znałem się praktycznie od zawsze, pierwszy raz
spotkaliśmy się w Los Angeles ZOO & Botanical Gardens kiedy to
obaj staraliśmy się zwrócić uwagę słonia do którego
chcieliśmy porzucać orzeszki. Mieliśmy wtedy chyba po 6 lat i to
było nasze pierwsze spotkanie chwilę później okazało się, że chodzimy do
tego samego przedszkola i tak zaczęła się nasza przyjaźń, od zawsze wiedziałem, że mogę ufać Lucasowi Grace.
Oczywiście
jak zwykle Lucas musiał zaproponować wyścig.
- Stary ścigamy się do ciebie ? - zapytał z rozbawieniem.
-
Luk dobrze wiesz że wygrasz – odpowiedziałem
-
Wiem i właśnie dlatego chce się ścigać – odparł Lucas
i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
.-
Dobra starczy tego, ścigamy się czy nie ? – zapytał Luk przez
zęby.
- Ok
niech ci będzie – powiedziałem z uśmiechem.
- Dobra to na trzy. Raz... Dwa...Trzy – i zanim zdążyłem cokolwiek
zarejestrować, Lucas był już daleko przede mną.
Jak
można było się domyślić Lucas przybiegł na miejsce pierwszy ale
nie musiał długo na mnie czekać
- No stary jesteś coraz szybszy – odparł spokojnie Luk .
- No stary jesteś coraz szybszy – odparł spokojnie Luk .
- Taa... i to dlatego odstawiłeś mnie na 100 m – odparłem
zasapany.
-
Spokojnie jeszcze trochę poćwiczysz i będziesz szybszy ode mnie –
powiedział Luk , który po wyścigu nie był nawet zasapany.
-
Jasne musiałbym chyba ćwiczyć do końca życia – odpowiedziałem
i oboje zanieśliśmy się śmiechem.
-
Dobra chodźmy do ciebie – powiedział Lucas
- Ok
– powiedziałem wyciągając klucze.
Kiedy
weszliśmy do domu zdziwił nas zapach morza. Lucas był
zdezorientowany, ale ja wiedziałem co zobaczę. Kiedy weszliśmy do
kuchni zobaczyłem swoją matkę siedzącą przy stole a naprzeciwko
niej, wysokiego i dobrze zbudowanego faceta.
Cześć
synu – powiedział Posejdon i uśmiechnął się do mnie.
I już mnie ciekawość zżera z jakiego powodu tatuś go odwiedził... ;D
OdpowiedzUsuń