środa, 24 stycznia 2018

Dzisiaj krótko i na temat, przepraszam za spóźnienie, ale miałem lekkie problemy. Wszystko już jest dobrze, zapraszam do czytania i komentowania ! :3


Rozdział II : "Drugie Spotkanie"

Już zaczęliśmy zapominać o tej kobiecie kiedy doszliśmy do domu Kate.
- Dobra to widzimy się jutro przed szkołą ? – spytałem.
- No jasne – odpowiedziała Kate – wpadnijcie po mnie o 8.

Ok- odpowiedzieliśmy – To do jutra, na razie – pożegnaliśmy się i poszliśmy do mnie bo Lucas miał u mnie dzisiaj spać. Był do mnie bardzo podobny, był wysoki, dobrze budowany miał brązowe włosy i zielone oczy nigdy tego nie powiem głośno, ale wiedziałem, że Lucas był bardzo przystojnym facetem, tak samo jak ja był sportowcem. Do niego należał rekord szkoły w biegu na 400m i w skoku wzwyż, graliśmy także razem w drużynie szkolnej i choć Lucas był o wiele szybszy to ja byłem filarem zespołu. Z Lukiem znałem się praktycznie od zawsze, pierwszy raz spotkaliśmy się w Los Angeles ZOO & Botanical Gardens kiedy to obaj staraliśmy się zwrócić uwagę słonia do którego chcieliśmy porzucać orzeszki. Mieliśmy wtedy chyba po 6 lat i to było nasze pierwsze spotkanie chwilę później okazało się, że chodzimy do tego samego przedszkola i tak zaczęła się nasza przyjaźń, od zawsze wiedziałem, że mogę ufać Lucasowi Grace.
Oczywiście jak zwykle Lucas musiał zaproponować wyścig. 
-  Stary ścigamy się do ciebie ? - zapytał z rozbawieniem. 
 - Luk dobrze wiesz że wygrasz – odpowiedziałem
- Wiem i właśnie dlatego chce się ścigać – odparł Lucas i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
.- Dobra starczy tego, ścigamy się czy nie ? – zapytał Luk przez zęby.
-  Ok niech ci będzie – powiedziałem z uśmiechem.
-  Dobra to na trzy. Raz... Dwa...Trzy – i zanim zdążyłem cokolwiek zarejestrować, Lucas był już daleko przede mną.
 Jak można było się domyślić Lucas przybiegł na miejsce pierwszy ale nie musiał długo na mnie czekać
- No stary jesteś coraz szybszy – odparł spokojnie Luk .
- Taa... i to dlatego odstawiłeś mnie na 100 m – odparłem zasapany.
- Spokojnie jeszcze trochę poćwiczysz i będziesz szybszy ode mnie – powiedział Luk , który po wyścigu nie był nawet zasapany.
- Jasne musiałbym chyba ćwiczyć do końca życia – odpowiedziałem i oboje zanieśliśmy się śmiechem.
- Dobra chodźmy do ciebie – powiedział Lucas
- Ok – powiedziałem wyciągając klucze.
Kiedy weszliśmy do domu zdziwił nas zapach morza. Lucas był zdezorientowany, ale ja wiedziałem co zobaczę. Kiedy weszliśmy do kuchni zobaczyłem swoją matkę siedzącą przy stole a naprzeciwko niej, wysokiego i dobrze zbudowanego faceta.


 Cześć synu – powiedział Posejdon i uśmiechnął się do mnie.

1 komentarz:

  1. I już mnie ciekawość zżera z jakiego powodu tatuś go odwiedził... ;D

    OdpowiedzUsuń